Tytuł: "Die Schneekönigin"
Liczba stron: 121
Ocena: 3/10
Wydawnictwo: Ze słownikiem
Długo zbierałam się do
napisania tej opinii, bo nie chce powielać tego co mówiłam na instastory, a jak
sami wiecie mówiłam bardzo dużo. Niestety będzie to pierwsza negatywna opinia
książki jaką przeczytałam. Najpierw w punktach opiszę zalety, a potem przejdę
do wad tej książki. Chcę tylko nadmienić, że jest to moja subiektywna ocena i
może ktoś będzie miał odmienne zdanie. Ja aktualnie jestem w połowie kursu B2,
czyli mój poziom językowy to B1+. Zatem
przejdźmy do zalet:
- na pierwszych i
ostatnich stronach znajdziemy słowniczki, pierwszy z nich jest ze słowami
najczęściej używanymi w książce, natomiast na ostatnich stronach, ze wszystkimi
słówkami, które zostały zawarte w książce.
-Książka napisana jest
dość dużą czcionką i na każdej stronie, na marginesie znajduje się słowniczek
ze słowami, które mogą być dla nas trudne
- według wydawnictwa
książka ta dedykowana jest dla poziomu A2/B1
I niestety to by było
na tyle plusów. Przejdźmy zatem do minusów:
- Na każdej stronie jak
wyżej pisałam znajdziemy słowniczek trudnych dla nas słów, ale ten słowniczek
jest ułożony alfabetycznie, a dużo wygodniej byłoby gdyby w tej samej linijce
co jest dane słowo, było odnotowane na marginesie jego znaczenie
- Cała książka napisana
jest w czasie przeszłym Prateritum, oczywiście to normalne w książkach,ale to oznacza, że A2 nie muszą znać jeszcze
poszczególnych form czasowników w drugiej formie, oraz rozumieć tych
konstrukcji zdań.
- W książce znajdują
się też słowa, które napisane są w starym języku i w tej chwili tych słów się
już tak nie pisze, a z tyłu na okładce jest napisane „Deutsch lesen und
lernen”. Współczuję osobie która będzie chciała nauczyć się słów, których już
teraz nie znajdziemy w normalnym użytkowaniu. Moim zdaniem powinna być na ten
temat jakaś informacja.
Szczerze mówiąc
strasznie męczyłam tę książkę, jak się zatrzymywałam na jakimś słówku to
musiałam go szukać alfabetycznie, a potem szukać gdzie to było w tekście.
Strasznie dużo tych słów jest przetłumaczonych i osoba na A2 będzie musiała co
chwile odrywać się od lektury, żeby znaleźć znaczenie słów. Powiem wam, że do
mnie ta książka w ogóle nie przemawia i kupiłam sobie w Niemczech kryminał i
przeczytałam parę stron dla porównania i o wiele lepiej mi się go czytało.
Nawet ostatnio wyruszyłam na poszukiwania tej bajki w Internecie na stronach
niemieckich i znalazłam ją. Była już normalnie napisana i o wiele lepiej mi się
ją czytało. Podlinkuje ją Wam poniżej.
http://www.internet-maerchen.de/maerchen/schneekoenigin.htm
Dla mnie to co zrobiło
wydawnictwo nie jest logiczne, ponieważ nasi rodzice nie czytali nam bajek w
staropolskim języku, to dlaczego mamy czytać bajki po staroniemiecku. Nie wiem
czy sięgnę jeszcze po jakąś pozycję z tego wydawnictwa, ponieważ bardzo się
zraziłam. Jak dla mnie za wiele ma ono niedociągnięć i gdybym kupiła ten drugi
tytuł, który kosztuje 49 zł to byłabym jeszcze bardziej rozczarowana. Przy okazji tej książki postanowiłam Wam przybliżyć moje kursy językowe.
Moje kursy językowe
Na początku jak
przyjechałam do Niemiec zapisałam się na kurs językowy państwowy kończący się
egzaminem na certyfikat B1. Kurs ten głównie był dedykowany dla uchodźców, ale
osoby które chciały wziąć w nim udział, mogły to zrobić oczywiście za
odpowiednią opłatą. Kurs ten był całkowicie finansowany dla uchodźców przez
Państwo, a dla osób takich jak ja był dofinansowany nieznacznie. Plusem całej
sytuacji był fakt, że jeżeli zdało się egzamin na B1 otrzymywało się zwrot
połowy poniesionych kosztów. W moim przypadku tak też było. Zdałam egzamin na
92% i otrzymałam zwrot, który postanowiłam zainwestować na kolejny kurs, czyli
poziom B2, który niezbędny jest do normalnej pracy w biurze. Co to znaczy
normalnej. Jak wiecie miałam przyjemność między kursami pracować w
biurze, ale problem polegał na tym, że z umiejętnościami językowymi B1 nikt nie
chciał dopuścić mnie do rozmowy z klientami, ponieważ to że się dogadywałam,
nie oznacza, że wszystko rozumiałam, oraz że wypowiadałam się bezbłędnie. Dlatego
pracowałam głównie przy komputerze oraz rozmawiałam tylko ze współpracownikami.
Problem polega też na tym, że w moim regionie jest gwara i luźna rozmowa między
pracownikami czasem kończyła się tym, że prosiłam, aby powtórzyli, ale w
oficjalnym języku, bo nie rozumiałam o co im chodzi. Jakie są moje dalsze
plany… Na pewno po zakończeniu kursu chcę wrócić na pół etatu znowu do biura,
oraz zrobić kurs prawniczy, który mogę zrobić tylko i wyłącznie jak będę miała
certyfikat B2 w ręku. Chciałabym w przyszłości pomagać Polakom przede wszystkich
w problemach prawnych związanych z pracą, ale nie tylko. Wiem, że jeszcze długa
droga przede mną i muszę uparcie dążyć do celu. Na razie skupiam się na tym,
aby zdać egzamin i otrzymać certyfikat B2, a wtedy reszta stanie przede mną
otworem. Trzymajcie kciuki.