"Należy pytać martwych, bo tylko oni nie mają już nic do stracenia."
Tytuł:
" Efektor"
Liczba
stron: 368
Ocena:10/10
W tej
książce po raz kolejny spotykamy się z detektywem Davidem Rossem, dobrze znanym
nam oczywiście z „Horyzonu umysłu”. Bardzo się cieszę, że autor postanowił
napisać kolejną historię z udziałem właśnie tych bohaterów znanych z
poprzedniej części. Tym razem detektyw Ross zostaje zawieszony w swoich
obowiązkach służbowych z powodu napaści na aresztowanego, którego
przesłuchiwał. Po tym przykrym zdarzeniu zostaje on skierowany do policyjnego
psychologa. Niby ma to na celu pomóc detektywowi, ale tak na prawdę chodzi o to, żeby ziścił się scenariusz jego przełożonego i żeby Ross został wyrzucony z policji. Pewnego dnia odbywa on ze swoim dawnym przyjacielem z policji, Jamesem
Adamsem, dość dziwną rozmowę telefoniczną, po której mężczyzna znika bez śladu.
Detektyw bez zastanowienia wyrusza na poszukiwania swojego dawnego „towarzysza
broni”. Zaczyna on od miejscowości, w której ostatnio widziano zaginionego. Z
pomocą pewnej nieznajomej kobiety, która go też ściągnęła do tego miejsca, zaczyna
poszukiwania Adamsa. Najciekawsze w tej zagadce jest to, że w pokoju pensjonatu
w którym zatrzymał się jego przyjaciel, wszystko zostało powywracane do góry
nogami. Wyglądało to tak, jakby ktoś czegoś szukał, a pod budynkiem nadal stoi samochód
Adamsa. Czy detektyw w końcu znajdzie swojego przyjaciela? Czy odnajdzie go żywego? Jak dalej
potoczą się losy Rossa?
Na początku powieść zapowiadała się dość spokojnie, ale w pewnym momencie jak akcja wystrzeliła to nie mogłam się od niej oderwać. Zabierałam tę książkę dosłownie wszędzie. Nawet raz spóźniłam się do pracy bo musiałam doczytać rozdział w samochodzie. W powieści wciąż występowały zaskakujące zwroty akcji, a fabuła mknęła do przodu jak szalona. Nie próbowałam tutaj rozwiązywać zagadki, ponieważ ciągle wychodziło na jaw coś szokującego i nawet nie dało się wpaść na właściwy trop. Autor wprowadził dość sporo wyraźnie nakreślonych bohaterów i rozbudował bardzo szeroko akcję, co nie oznacza, że się gubimy, wręcz przeciwnie rozszerza to nam horyzonty, ale też mocno utrudnia odgadnięcie zagadki.
Myślę, że
sięgnę po następne książki tego autora, ponieważ jak mało kto, umie on
zaskakiwać czytelnika na każdym kroku oraz trzymać go w napięciu do samego
końca. A jeśli chodzi o samo zakończenie, to takiego obrotu sprawy się kompletnie
nie spodziewałam, ale bardzo mi się to podobało. Nie był to szablonowy koniec, tylko
wymyślony naprawdę na wysokim poziomie. Czytając „Efektora” nawet przez chwile
nie pomyślałam że jakakolwiek scena w niej jest naciągana, albo przerysowana.
Uwielbiam czytać w ten sposób napisaną książkę. Naprawdę ją polecam!
Za egzemplarz i polecenie tej pozycji dziękuję: