Tytuł: " Z teściową za pan wróg"
Liczba stron: 306
Ocena:9/10
Ola i
Rafał to para niemalże idealna. Kochają się oraz świetnie dogadują pod każdym
względem. Po prostu są szczęśliwi. Szkoda tylko, że tuż za rogiem czyhają na
nich rodzice Rafała. Z pozoru mili i sympatyczni ludzie, a w rzeczywistości toksyczni
rodzice. Czy dobre chęci tworzenia szczęśliwego i zgodnego związku wystarczą do
tego, aby on taki był w obecności jego rodziców?
Ola, która miała trudne dzieciństwo stara się za wszelką cenę zrozumieć i nie
urazić rodziców ukochanego. Oni natomiast są idealnym przykładem
potwierdzającym przysłowia, że „kota można zagłaskać na śmierć” i „ daj palec,
a wezmą całą rękę”. Mama Rafała, niby przemiła staruszka, która próbuje
„uszczęśliwić” przyszłą synową, okazuje się w efekcie kontrolującą i
manipulującą wiedźmą, która jedyne co potrafi to wpędzać tylko w poczucie winy,
jak coś pójdzie nie po jej myśli. Jego ojciec, niby człowiek wycofany, ale też
nie jest święty. Razem tworzą wybuchowy duet, chociaż to i tak to ona jest większym
złem w tej całej sytuacji. Ola mieszka w jednym mieście z rodzicami przyszłego
męża, natomiast Rafał przebywa cały tydzień tam gdzie pracuje, a tylko na
weekendy przyjeżdża do domu. Kiedy główna bohaterka poznała rodziców Rafała
zaczęła ich odwiedzać, a nawet u nich nocować. Chciała żeby ich relacje były
jak najlepsze, więc po prostu też za bardzo zaczęła się z nimi spoufalać. W
pewnym momencie ta „dobroć” zaczęła ją przytłaczać, a później stała się wręcz
nie do zniesienia. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Rafał doskonale wiedział
jacy są jego rodzice i sam do końca nie mógł się z nimi dogadać. Ale jak to Ola
próbowała mu zasygnalizować, że nie podoba jej się ich zachowanie i ma już ich dość,
to był na nią zły, że mówi takie rzeczy na temat jego rodziców. Niestety
widoczna jest tutaj hipokryzja Rafała, ponieważ co było wolno jemu powiedzieć,
nie znaczy, że tak samo było wolno jej.
Z
biegiem czasu teściowa zasypywała swoją już później synową niechcianymi
prezentami i była coraz bardziej nadopiekuńcza i nadgorliwa. Ola zaczęła mieć
problemy z tym, żeby to wszystko udźwignąć psychicznie. Rafał „nie widział” co
się dzieje, albo nie chciał dostrzec prawdy. Sam będąc u rodziców tchórzliwie uciekał
do garażu, aby zatracić się w modelarstwie, a swoją żonę zostawiał na pastwę
losu, a raczej na "pożarcie" teściowej. Ja nie rozumiem zachowania Rafała.
Skoro dobrze wiedział, że z jego matką nawet święty by nie wytrzymał, to
dlaczego go tak ciągnęło do rodziców i zmuszał do tego samego swoją żonę.
Niestety od takich ludzi trzeba się w pewnym momencie życia skutecznie odciąć i
nieważne, że są naszymi rodzicami. Po prostu trzeba ograniczyć kontakty do
minimum.
Z nielicznych
pozytywnych relacji występujących w książce, bardzo podoba mi się więź między
Olą, a jej najlepszą przyjaciółką Magdą. Jest to taka szczera przyjaźń, która
zdarza się rzadko. Dziewczyny czują się świetnie w swoim towarzystwie i mówią
sobie o wszystkim, a przy tym rozumieją się bardzo dobrze. Często jest nam
potrzebna taka osoba, której możemy powiedzieć wszystko i nie zastanawiać się
co o nas pomyśli.
Natomiast
z biegiem czasu można dostrzec, że związek Oli i Rafała nie jest taki doskonały
jakby się z pozoru mogło wydawać. Rozkładając go na czynniki pierwsze zauważymy
za mocne przywiązanie Rafała do swoich rodziców oraz jego brak reakcji na
wyniszczające kontakty Oli z jego rodzicami. Tak jak wcześniej podkreśliłam,
Rafał nie widzi albo nie chce dostrzec jak bardzo jego matka wpływa negatywnie
na Olę. Oczywiście pod kątem psychicznym. Powinien zadbać przede wszystkim
o swoją żonę, z którą założył nową rodzinę.
Podsumowując,
książka ta jest napisana przyjemnym językiem i dobrze się ją czytało. Myślę, że
większość z nas znajdzie w niej małą cząstkę siebie, mimo że czasem
miałam wrażenie, że przedstawione zachowania teściowej były wręcz przerysowane.
Zdaję sobie sprawę, że pewnie i takie teściowe się zdarzają, bo skądś musiały
się wziąć te kawały o nich. Autorka pokazuje różne warianty życiowe, a koniec
książki jest miażdżący i bardzo mocno poruszający. Ukazuje wprost czym może się
skończyć wspólne życie z toksycznymi rodzicami. Bardzo polecam tę książkę. Jeśli
podczas czytania ktoś zauważy, że ma choć trochę podobnie ze swoimi teściami,
to niech szybko postawi wyraźną granicę, lub ucieka dosłownie gdzie pieprz
rośnie. Bo z rodziną czasami lepiej wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu.
PS.
Ja na szczęście mam w porządku teściową. Nie wtrąca się i nie jest natrętna.
Jest taka jaka powinna być.
Książka brzmi ciekawie:) Czytając recenzje, przez chwilę przeszło Mi przez myśl, że powinna mieć tytuł"Czego unikać w kontaktach z treściami":)
OdpowiedzUsuńTo wszystko zależy od tego jacy ci teściowie są :) Polecam!
UsuńZaciekawiłaś mnie bardzo! Póki co z wiadomych przyczyn (duży stosik hańby) nie sięgnę po nią, ale zapiszę sobie tytuł na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maobmaze ♥
Zapisz, bo na prawdę warto. :) Pozdrawiam
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale zaciekawiłaś mnie. Już sam tytuł jest intrygujący. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;) i polecam
UsuńJuż tytuł mnie przyciągnął :D Chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNa prawdę warto :)
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale niestety fabuła kompletnie mnie nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
Rozumiem, że nie twoje klimaty 😊 czasem tak bywa.
Usuń