Tytuł: Dwór cierni i róż
Liczba stron: 408
Ocena 10/10
Bardzo długa ta książka zalegała u mnie na półce, aż
w pewnym momencie miałam wyrzuty sumienia. Książkę pożyczyłam od siostry to
raz, a dwa, że każdy przeważnie bardzo zachwala tę serię. W końcu postanowiłam
się przekonać na własnej skórze co to za fenomen i powiem Wam, że przepadłam.
Dziewiętnastoletnia
Feyre jest łowczynią,która musi polować, aby zapewnić rodzinie żywność oraz pieniądze. Podczas
srogiej zimy w poszukiwaniu zwierzyny dochodzi w pobliże muru, który oddziela
ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. Jest to rasa śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, którę są obdarzone magią.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę zabija faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu
Tamlin, w postaci bestii oraz żąda
zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej
walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich
dni. Oczywiście wybiera tę drugą opcję.
Pozornie dzieli ich wszystko, ale jednak są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje.
Pozornie dzieli ich wszystko, ale jednak są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje.
Jestem oczarowana tą historią. Nie mogłam się od
niej oderwać. Ten cały wykreowany świat, bohaterowie i klimat tej książki to
coś niesamowitego! Do tego lekkie pióro autorki sprawia, że tę książkę
pochłania, a nie czyta. Bardzo polubiłam głównych bohaterów.. Ta książka jest
dla mnie prawie idealna. Ciekawe jak w efekcie wypadnie cała seria. Na razie
mam dwie swoje ulubione serie książek. Oczywiście Harry Potter i Dary Anioła.
Może ta seria wskoczy do mojego serca jako trzecia i już w nim pozostanie.
Jestem ciekawa i dam znać.