maja 30, 2018

"Kredziarz" - C.J. Tudor

"Kredziarz" - C.J. Tudor
Tytuł: Kredziarz
Liczba stron: 384
Ocena: 8/10
Tłumaczenie: Piotr Kaliński
Wydawnictwo: Czarna Owca 
"Nikt nie jest przygotowany na śmierć. Na jej ostateczność. Jesteśmy przyzwyczajeni do kontroli nad własnym życiem..."


„Kredziarz” C.J. Tudor jest to zapewne wszystkim dobrze znany debiut autorki. Był już taki moment, że bałam się, że ta ksiązka wyskoczy z lodówki.  Czy jest ona taka rewelacyjna? Zapraszam do dalszej lektury, a dowiecie się co ja o niej myślę.


Tytułowy Kredziarz podsunął Eddiemu, dwunastoletniemu chłopcu, pomysł by porozumiewał się z przyjaciółmi przy pomocy kredy. A dokładnie chodzi o rysunki robione kredą. Był to ich specjalny kod do momentu, aż te kody nie zaprowadziły ich do ciała dziewczynki pozostawionego w lesie. Wtedy zabawa się skończyła. Trzydzieści lat później Eddie dostaje kopertę. Znajduje w niej list i kredę. List przedstawia rysunek człowieka z pętlą na szyi. Wtedy zdaje sobie sprawę, że gra, która zaczęła się dawno temu, jeszcze się nie skończyła…


Akcja jest prowadzona dwutorowo. Na zmianę dowiadujemy się co się działo w dzieciństwie i co się dzieje obecnie u bohaterów. Posunięcie to było rewelacyjne ponieważ to wszystko bardzo dobrze współgra ze sobą i zazębia się w odpowiednich momentach. Bohaterowie są dobrze wykreowani, a sama książka napisana w sposób lekki. Na początku historia ta wciągnęła mnie, ale później jakoś długo mi się ją czytało. Fakt, że jest to też moja wina, bo nie miałam za bardzo czasu na czytanie. Lektura też nie okazała się tak rewelacyjna jak większość twierdziła, a miałam wobec niej wysokie oczekiwania. Czytam praktycznie same kryminały dlatego skala oceny z każdą kolejną przeczytaną książką robi się ostrzejsza. Dużo osób podawało mi ten tytuł jako najlepszy, który miało okazje przeczytać w 2018 roku. Czy mam takie samo odczucie? Nie. Książka podobała mi się, ale bez jakiegoś większego szału. Jednak końcówka spowodowała niemałe zaskoczenie i bardzo mi się podobała. Nie spodziewałam się tego co wyjdzie na jaw i jak ogólnie ta historia się zakończy. Ogólnie polecam tę pozycję, ponieważ jest dobra. 

Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu

maja 23, 2018

"Anastezja" - Thomas Arnold

"Anastezja" - Thomas Arnold


Tytuł: "Anastezja"

Liczba stron: 386

OCENA 8/10


"Anastezja" Thomasa Arnolda jest jego debiutem literackim. Jest to kolejna książka tego autora, która wpadła do kolekcji „przeczytane”. W trakcie czytania tej książki często odwracałam się za siebie idąc na kurs językowy. Mam zajęcia w większym mieście, gdzie przeważają obcokrajowcy różnych kultur i po prostu nie czuje się tam bezpiecznie, a im bardziej wsiąkałam w świat książki, tym było gorzej. Ta historia bardzo wpłynęła na moją psychikę, szczególnie jak się ma bujną wyobraźnię, może też dlatego, że nie jest to abstrakcyjny temat i takie rzeczy mogą się dziać. 


Detektyw Nicolas jako detektyw otrzymuje sprawę na pozór beznadziejną. Parę miast nawiedza fala porwań, która nie może przeniknąć do mediów. Kiedy dziennikarka, a zarazem narzeczona Stewarta- Kate Frost staje się jednym ze świadków morderstwa szefa telewizji, od którego chwile wcześniej otrzymuje tajemniczą kopertę, jej życie kompletnie wywraca się do góry nogami. Im mniej osób wie o przesyłce, tym lepiej, ale telefony z ostrzeżeniami, a także podejrzenia o zabójstwa skłaniają ją do tego, aby zwróciła się o pomoc do jedynego człowieka, któremu może ufać. Kiedy z Nickiem otwierają tajemniczą kopertę, akcja nabiera tempa. Każde kolejne odkrycie w tej sprawie budzi coraz więcej pytań. Nieoficjalne śledztwo prowadzi do potężnej, prywatnej kliniki medycznej. Kiedy wszystko zaczyna się łączyć w logiczna całość, przerażająca prawda wychodzi na jaw.

Książka mimo paru minusów bardzo mi się podobała. Moim zdaniem autor miał bardzo ciekawy pomysł na fabułę. Mamy tutaj parę wątków, które na końcu sensownie łączą się w logiczną całość. Bardzo polubiłam głównych bohaterów, chociaż nie skradli oni tak mojego serca jak detektyw Ross. Dialogi między głównymi bohaterami były nieco sztuczne i w ogóle nie dało się odczuć, że jest to para narzeczeńska. Powiedziałabym, że są oni bardzo dobrymi znajomymi. Poza tym podczas czytania na około 100 stron przed końcem domyśliłam się jednej rzeczy. Nie powiem o co chodziło, bo nie chce spoilerować. Podsumowując, po tę pozycję warto sięgnąć i polecam ją, bo trzyma ona w napięciu, aż do samego końca! Po prostu trzeba mieć na uwadze, że jest to debiut literacki i trochę przymknąć oko na niektóre rzeczy. Została mi ostatnia książka tego autora do przeczytania i mam nadzieje, że niedługo wyda następną, bo co ja teraz mam począć ze sobą jak już wszystko przeczytam :) 

Za egzemplarz dziękuję:

Copyright © 2016 Książki moja miłość , Blogger