Tytuł: Bezbronne
Liczba stron: 364
Wydawnictwo: Otwarte
Ocena: 2/10
„Bezbronne” już na okładce zostały przedstawione
jako „bestsellerowy thriller, który szturmem podbił świat”. Czy aby na pewno?
Darby jechała z uniwersytetu do swojego domu
rodzinnego, ponieważ dostała wiadomość o złym stanie zdrowia matki, gdy rozszalała
się burza śnieżna i uwięziła ją na odludziu. Oprócz niej są jeszcze cztery
osoby z którymi będzie musiała najbliższą noc spędzić przy autostradzie i bez
zasięgu. Droga jest kompletnie zaśnieżona, a komunikaty radiowe podają, że
pługi śnieżne dostaną się do nich za około sześć godzin. Gdy główna bohaterka
rozgląda się po parkingu, przypadkowo odkrywa, że w jednym z aut uwięzione jest
dziecko, które jest zamknięte w klatce….
Początek tej historii był dość nudny. Zero napięcia.
Po około stu stronach historia zaczęła dość gwałtowanie nabierać tempa, ale
niestety była ona tak absurdalna, że w pewnych momentach aż śmieszna. Im dalej,
tym gorzej. Autor popłynął z wydarzeniami, które były nielogiczne, a
zbiegi okoliczności były wręcz niemożliwe. Ta pozycja niestety nie przypadła mi
do gustu. Nie polecam tej książki. Rzuciła mi się w oczy informacja, że zostały
kupione prawa do ekranizacji i zastanawiam się jaki będzie ten film. Może
reżyser nie będzie wierny w 100% książce i wydobędzie z niej potencjał na coś
fajnego. Na ten moment nie poszłabym do kina, ponieważ zawiodłam się. Jeśli
chodzi o zakończenie to autor tutaj już całkiem popłynął. Moim zdaniem ten
debiut jest kompletną klapą.
Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Otwartemu.